Czym jest autonomiczny transport?
Okazuje się, że jednoznaczne wyjaśnienie tego pojęcia jest niemożliwe ze względu na jego różne definicje w poszczególnych częściach świata. Mimo to, zarówno według Europejczyków, jak i Amerykanów, nie istnieją jeszcze w pełni autonomiczne pojazdy. Najwyższy poziom automatyzacji (self-driving car) to rozwiązanie, w którym całkowitą kontrolę nad autem przejmuje technologia – kierowca nie musi nawet monitorować sytuacji na drodze. Tego rodzaju unowocześnienie powinno nie tylko samodzielnie prowadzić pojazd, ale jednocześnie potrafić interpretować zmieniające się na drodze warunki i reagować na nie. Póki co, wszelkie urządzenia mające dokonywać analizy otoczenia (kamery, radary) są zbyt zawodne, żeby całkowicie zawierzyć im prowadzenie pojazdu. By wprowadzić takie innowacje, należałoby dostosować całą infrastrukturę sieci drogowej, wyposażając ją w instalacje telekomunikacyjne, co byłoby bardzo czasochłonne i kosztowne.
Maszyna lepsza od człowieka?
Transport autonomiczny budzi sprzeczne opinie: sceptycy popierają swoje argumenty danymi potwierdzającymi, że nawet człowiek nie potrafi w pełni zapanować nad pojazdem. Dla przykładu, według Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego europejskie drogi są najbezpieczniejsze na świecie, a mimo to w 2015 r. zginęło na nich aż 26 tysięcy osób – trudno więc wyobrazić sobie, jak w sytuacjach zagrożenia poradzą sobie maszyny. Mimo to wiele firm deklaruje, że do 2020 roku wprowadzi nowatorską technologię do swoich pojazdów i zapewnia, że rozwiązanie to przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa. Podstawą do takich wniosków może być chociażby fakt, iż konwój ciężarówek autonomicznych (Scania, Volvo i MAN) przejechał już po europejskich drogach w kwietniu tego roku i zakończył się całkowitym sukcesem.
Transport autonomiczny to same korzyści
Przekonują o tym przede wszystkim światowi giganci motoryzacyjni wprowadzający innowacje w tym zakresie. Przewidują zyski ekonomiczne wynikające ze zmniejszenia natężenia ruchu, a co za tym idzie wypadków, interwencji służb ratowniczych i napraw uszkodzonych pojazdów. Ponadto są przekonani, że wzrośnie poziom bezpieczeństwa na drogach, a to wszystko za sprawą precyzyjnych map, w które zostaną „wyposażone” auta, możliwości zmiany pasów ruchu oraz umiejętności dostosowania się pojazdów do warunków panujących na drodze. Według Volvo, jednego z przodowników wdrażania transportu autonomicznego, rewolucyjne rozwiązanie poza poprawą bezpieczeństwa wpłynie także na zmniejszenie emisji spalin.
Jak zyskałaby branża TSL?
Testy autonomicznych samochodów transportowych mają rozpocząć się w 2017 r. w Chinach – na tamtejsze drogi wyjedzie wówczas 100 takich pojazdów, mających rozpędzać się maksymalnie do 70km/h. Takie unowocześnienie dla branży TSL wiązałoby się przede wszystkim ze sporymi zyskami. Szacuje się, że ponad 25% kosztów ponoszonych obecnie przez firmy transportowe to wynagrodzenia dla kierowców. Wyeliminowanie czynnika ludzkiego znacznie przyspieszyłoby też czas transportu oraz przyczyniło się do bardziej ekonomicznej jazdy. Czy zawodowi kierowcy powinni obawiać się o pracę?
Być może brzmi to jak opis filmu science fiction, jednak tyczy się niedalekiej przyszłości. Można się spodziewać, że odpowiednio przebyta faza testów przyczyni się do rozpoczęcia produkcji tego rodzaju aut na skalę przemysłową – wprawdzie minie sporo czasu do upowszechnienia się tej formy pojazdów, jednak taki moment prawdopodobnie w końcu nadejdzie. Na chwilę obecną warto jednak zaufać doświadczonym kierowcom i transport towarów powierzyć sprawdzonym przewoźnikom.
Tagi:nowe technologie w transporcieprzyszłość motoryzacjisamosterowne samochodytransport autonomiczny
0 komentarzy