Legendy polskich szos – ciężarówka Raba

maj 22, 2017 | Ciekawostki, Wiedza | 0 komentarzy

Patrząc lata wstecz z rozrzewnieniem wspominamy ciężarówki węgierskiej marki Raba przemierzające nie tylko polskie drogi. Do dziś wielu z nas kojarzy je jako węgierskie DAF-y, tylko z zupełnie innym logo na przedzie. Skąd wzięły się takie skojarzenia? Jaka jest historia firmy? Czy tylko kabina była podobna do tak popularnych dziś ciężarówek marki DAF?

Przedsiębiorstwo Raba zostało założone w 1896 roku na terenie Węgier, w miejscowości Győr. Głównym przedmiotem produkcji firmy miały być wagony kolejowe – tak też było. W roku 1897 z linii produkcyjnej zjechała pierwsza 15-tonowa, dwuosiowa cysterna, której przeznaczeniem miało być przewożenie ropy naftowej. Została ona zbudowana na zlecenie firmy Galicia-Carpathian Petroleum Company. Zaraz potem powstały wagony pasażerskie i towarowe. Wysoka jakość i precyzja wykonania sprawiły, że bardzo szybko zostały podpisane kontrakty na budowę kolejnych pojazdów szynowych m.in. z londyńską siecią metra, egipskimi liniami kolejowymi, czy amsterdamską siecią tramwajową. Specjalizacja firmy w produkcji wagonów kolejowych trwała do 1904 roku kiedy to w fabryce został stworzony pierwszy na świecie pojazd z napędem 4×4 ze skrętnymi kołami. Cały projekt nadzorował Ferdinand Porsche – tak, ten sam konstruktor, który odpowiada za stworzenie jednego z najpopularniejszych modeli samochodów na świecie VW „Garbusa”. Firma Raba od roku 1912 bazowała przede wszystkim na zakupionych licencjach. W ten sposób fabrykę opuściła pierwsza 5-tonowa ciężarówka marki Praga, a w kolejnych latach również niemieckie ciężarówki marki Krupp. Do wybuchu wojny Raba kupiła jeszcze licencje na nową technologię silników diesla skonstruowanych przez MAN-a. Dzięki temu mogła umieszczać je w swoich ciężarówkach.

Okres wojenny sprawił, że przedsiębiorstwo praktycznie przestało funkcjonować. Dopiero w pierwszych latach powojennych firma zaczęła się odbudowywać. Inwestowano między innymi w wytwarzanie podzespołów autobusowych. Pierwsza powojenna ciężarówka zjechała z linii produkcyjnej dopiero 20 lat po wojnie. Po raz kolejny projekt oparty był na wykupionej licencji, również tym razem licencja dotyczyła silników wysokoprężnych marki MAN. Jedyną trudnością był fakt, że ciężarówkę trzeba było zaprojektować od samego początku. W związku z tym Raba potrzebowała nowej fabryki, w której w roku 1969 zaprezentowała nową serię pojazdów (kabina ciężarówki było stworzona na bazie licencji kupionej od MAN-a). Były to ciężarówki długodystansowe o ładowności 16 i 22 ton – dostępne także w formie ciągnika siodłowego. Patrząc z zewnątrz na nowe modele można było stwierdzić, że to nic innego jak ciężarówki MAN-a tylko z innym znaczkiem na froncie. Jednak cała konstrukcja podwozia była oparta na autorskim, sławnym projekcie osi firmy Raba. Swego czasu aż 40 procent tych osi trafiała na eksport. Montowane były m. in. w autobusach marki Ikarus, polskich Jelczach, czy czechosłowackich Liazach.

Nowo stworzone ciężarówki bardzo szybko znalazły odbiorców. Jednym z największych była firma Hungarocamion, która przewoziła towary na terenie całej Europy Zachodniej. Z uwagi na olbrzymie wymagania odbiorcy, modele Raby zostały jeszcze udoskonalone – musiały bowiem konkurować z takimi markami jak Mercedes, Volvo, czy Scania gdzie montowane były silniki V8. Aby nie odbiegać od konkurencji producenci Raby w zawrotnym tempie modyfikowali swoje pojazdy. Modyfikacje MAN-owskiego silnika sprawiły, że dzięki turbodoładowaniu udało się wejść na poziom nawet 250 KM – co w tamtym okresie robiło ogromne wrażenie nie tylko na konkurencji, ale również na przewoźnikach. Im większa moc silnika, tym większe możliwości i większy ładunek.

W latach 80-tych firma Raba wprowadziła zupełnie nową kabinę do swojej ciężarówki, bardzo nowoczesną, ale również opartą na licencji dostarczonej przez DAF-a. Z zewnątrz prezentowała się niesamowicie, natomiast pod maską dalej pracował ten sam silnik co w latach ubiegłych, o mocy 230 lub 256 KM. Jednak z uwagi na fakt, że w tamtym okresie linię produkcyjną opuszczało nawet 2 tysiące ciężarówek rocznie, zarząd Raby postanowił opracować swój własny autorski silnik. Nawiązano współpracę z inżynierami z austriackiego Liznu, i tak w 1984 roku powstał silnik o oznaczeniach D-11 – 11,05-litrowy, rozwijający moc od 280 do 320 KM. Dzięki czemu Raba zyskała prawdziwą moc.
Po roku 1993 produkcja ciężarówek Raba oparta była na silnikach D-11 i zupełnie nowych kabinach licencyjnych kupionych od DAF-a – model F90. W ofercie pojawiły się także ABS, czy retarder, ale powoli czas ciężarówek Raba przemijał. Z rynku zaczęły wypierać go modele DAF-ów 95, czy Reanult AE (Magnum). Ciężko było węgierskiemu producentowi nawiązać bezpośrednią współpracę z największymi markami ciągników długodystansowych (z tzw. „wielką siódemką”), które posiadały rozwinięte sieci serwisowe oraz miliardowe budżety. Około roku 1998 kariera Raby w transporcie długodystansowym bezpowrotnie się zakończyła. Zaprzestano również produkcji własnych silników.

Cieszy jednak fakt, że firma Raba istnieje do dzisiaj, a co najważniejsze planuje kolejne inwestycje. Zajmuje się przede wszystkim produkcją swoich sławnych osi sprzedając je głównie na eksport do Stanów Zjednoczonych.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *